Od czasu powołania w Polsce IPN (Instytut Pamięci Narodowej) ustawą z dnia 18 grudnia 1998 roku (Dz. U. Nr 155, poz. 1016 z późn. zm.), w prasie i w Internecie ukazały się dość ostre, ale bardzo rozważne i realne, głosy krytyczne o jego działalności. Niepokojące jest to, że te krytyczne głosy nie są przez rządzących brane pod uwagę, a IPN - niczym „państwo w państwie” - kompromituje Polskę i Polaków swoimi decyzjami i postępowaniami.
Działająca w ramach IPN Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, prawdziwych zbrodniarzy z OUN – UPA wybiela i umarza śledztwa, prowadzi natomiast setki spraw wydumanych o nieistniejącej komunie i zbrodniarzach komunistycznych, a często przeciwko tym, którzy walczyli z OUN – UPA.
Takie działania są całkiem możliwe, jeżeli w IPN zatrudnieni są historycy ukraińskiego pochodzenia o poglądach probanderowskich, pokroju dr Grzegorza Motyki, który pracując w IPN w Lublinie, wydał książkę: TAK BYŁO W BIESZCZADACH. Przedstawił w niej banderowców jako szlachetnych i humanitarnych „partyzantów” -przestrzegających konwencję międzynarodową - wypuszczających wziętych do niewoli żołnierzy Wojska Polskiego, bez ich obrażania, nakarmionych i z opatrzonymi ranami, a Polskie Wojsko nazwał „ludojadami”.
Ponieważ omawiany temat jest obszerny, dla przykładu podam tylko jedną sprawę śledczą, powadzoną przez IPN w Rzeszowie przeciwko zbrodniom UPA, których na Rzeszowszczyźnie w latach 1944 – 1948 było nie kilka a tysiące. Wiele z nich udokumentowałem i opisałem w swojej książce ZBRODNIE BEZ KARY, AP-W „Sandra” Rzeszów 2006 r.
Śledztwo IPN o sygn. S 59/09/Zi w sprawie zbrodni przeciwko ludzkości polegające na zaplanowaniu i zorganizowaniu ataku na wsie zamieszkałe przez Polaków. Sprawa przedstawiała się następująco:
W nocy (o godzinie 22.00) z 4/5 października 1945 roku, sotnie UPA dowodzone przez ich dowódców: Włodzimierza Szczygielskiego ps. „Burłaka” i druga pod dowództwem Hryhoryja Jankowskiego ps. „Łastiwka”, otoczyły polskie wsie: Dylągówkę i Sietnicę. Sotnia UPA dowodzona przez Mychaiła Dudę ps. „Hromenko” otoczyła wsie Pawłokomę i Bartkówkę. Wszystkie te sotnie wchodziły w skład kurenia UPA dowodzonego przez Mychaiła Galo ps. „Konyk”, działającego w Okręgu I OUN – stanowiącym w strukturze UPA odcinek taktyczny „ŁEMKO”.
W rezultacie tego napadu – według ustaleń IPN - we wsi Bartkówka zabitych zostało 11 osób, a trzy doznały trwałego kalectwa. Z innych wsi nie podano ilości ofiar w ludziach. Sotnie UPA w czasie napadu dokonały kradzieży mienia w postaci zwierząt gospodarczych, rzeczy osobistych, pieniędzy, odzieży, sprzętu gospodarstwa domowego. Spalono domy mieszkalne i budynki gospodarcze wraz ze sprzętem rolniczym i płodami rolnymi w 145 gospodarstwach.
„Śledztwo w tej sprawie – jak podaje na swej stronie IPN – Komisja Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu w Rzeszowie – umorzono 22 lipca 2009 r., wobec braku cech zbrodni przeciwko ludzkości i przedawnienia karalności. Oceniając zebrany w toku postępowania materiał dowodowy stwierdzono, że zbrodnie popełnione przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej w Bartkówce nie noszą cech zbrodni przeciwko ludzkości w rozumieniu Art.3 ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej”.
Czyli Kwestionariuszem nr Rz/WSR/0297, opublikowanym obok, wypełnionym przez dr Tomasza Berezę, znak akt: Sr. 1013/48 bandyta Szczygielski Włodzimierz ps. „Burłaka” – dowódca sotni UPA, został zrehabilitowany ze zbrodni na Polakach i uzyskał w IPN Rzeszów: STATUS OSOBY REPRESJONOWANEJ PRZEZ PRL ZE WZGLĘDÓW POLITYCZNYCH. Osobami natomiast, które represjonowali „szlachetnych” bandytów, są funkcjonariusze Urzędów Bezpieczeństwa, Prokuratorzy, Sędziowie i Ławnicy, którzy prowadzili sprawy przeciwko nim i skazali prawomocnymi wyrokami, za popełnione zbrodnie.
Podczas gdy bandytom z UPA umarza się sprawy z braku cech ludobójstwa i przedawnienia w rozumieniu art. 3 ustawy o IPN, to z tego samego artykułu prowadzonych jest setki śledztw przeciwko funkcjonariuszom Urzędów Bezpieczeństwa, za – świadome lub lekkomyślne - drobne, głupie i nieodpowiedzialne wybryki, czy nawet przestępstwa, zakwalifikowanych przez IPN jako zbrodnie komunistyczne powiązane z ludobójstwem.
W świetle tych faktów, ślepego lub świadomego popierania przez cztery lata Wiktora Juszczenkę, który z morderców Polaków: Stepana Banderę i Romana Szuchewycza uczynił „bohaterów”, stawianie w Polsce pomników dla UPA, legalnie i nielegalnie, a rozbieranie polskich - należy sądzić, że V Kolumna OUN – w myśl jej uchwały z 22 czerwca 1990 r. - usadowiona jest głęboko w IPN i działa bardzo aktywnie.
Politykom, rządzącym Polską i nie zwracającym uwagi na to, co czyni IPN w Polsce – należy postawić pytanie: kiedy obudzą się z letargu i spojrzą trzeźwo na to, co wyprawia IPN w Rzeszowie, pozbawiony wszelkiego nadzoru i kontroli ? Żeby tylko nie było za późno i Polak nie stał się „ mądrym po szkodzie ”.
W swojej ocenie nie jestem odosobniony. Ostrzegał o tym dość wyraźnie w tygodniku MYŚL POLSKA jego Redaktor Naczelny Pan Jan Engelgard w artykule: INSTYUT PAMIĘCI UKRAIŃSKEJ POWSTAŃCZEJ ARMII, który w całości zamieszczam obok swojego artykułu.
Omawiając ten temat zwracam się do naszych senatorów, którzy swoją uchwałą z 03 sierpnia 1990 r. potępili operację wojskową „Wisła” przeciwko UPA, a także posłów, ministrów MSW i A, MON, MSZ i Edukacji, by obejrzeli film ukraiński „ŻELAZNA SOTNIA” , nakręcony w 2005 roku przez studio Ołesia Janczuka w Kijowie, a rozpowszechniany przez Wytwórnie Filmową MEMORIAŁ w Kijowie. Jest on właśnie poświęcony sotni UPA „Hromenki”, która spaliła omawiane polskie wsie Pawłokomę i Bartkówkę. Antypolskiej podłości w tym filmie nie brakuje. Pokazana jest „bohaterska ” walka zbrojna „Hromenki” z jednostkami wojskowymi ZSRR i Wojskiem Polskim w naszych Bieszczadach i południowo – wschodnich terenach Polski, określanych przez OUN jako „Zakierzońskij” kraj Ukrainy, który Stalin zabrał Ukrainie i oddał Polsce.
Ten film powstał wówczas, gdy opiekunowi banderowców Wiktorowi Juszczence polscy politycy pomogli zasiąść na stołku prezydenckim na Ukrainie i przyjmowano w Polsce z największymi honorami, obdarzono tytułem doktora honoris causa i stawiano w Polsce dla UPA pomniki. Polski film natomiast „Ogniomistrz Kaleń”, oparty na historycznej powieści płk Jana Gerharda, a dotyczący zbrodni UPA w Bieszczadach, odłożono do lamusa, by „nie urazić” W. Juszczenki i „nie zadrażniać” stosunków polsko – ukraińskich.
Taką ciemnotę wcisnął OUN polskim politykom swoją uchwałą z 22 czerwca 1990- r. i w tym Polska tkwi do dzisiejszego dnia.
NAJWYŻSZY CZAS NA OPAMIĘTANIE PANOWIE, BO JAK DALEJ TAK BĘDZIE TO PRZYSZŁE POKOLENIA PRZEKLNĄ WAS.
Mjr Łukasz Kuźmicz
UPA to mordercy niewinnych ludzi oraz dzieci.To wykolejeńcy.Niech IPN w Rzeszowie się opamienta.Bosami siebie okłamujecie.To wielki wstyt.WAM NieWolno UfAć.. Mieczysław
OdpowiedzUsuń