http://www.ipn.gov.pl/ftp/pdf/represjonowani/Bachtalowski_Lubomir.pdf
sygn. S 59/09/Zi - śledztwo w sprawie:
I. zbrodni przeciwko ludzkości polegającej na zabójstwie przez nacjonalistów ukraińskich w nocy z 4/5 października 1945r. w Bartkówce woj. podkarpackiego przy użyciu broni palnej i na skutek wywołanego pożaru: Romualda S., Józefa S., Stanisława K., Agnieszki R., Teresy S., Krystyny H., Jakuba P., Andrzeja P. i Katarzyny S., usiłowania zabójstwa Wiktorii K. i innych nieustalonych z imienia i nazwiska mieszkańców wioski, spowodowania poprzez uderzenia kolbą karabinu po plecach ciężkiej choroby nieuleczalnej w postaci odbicia nerek u Jana W. skutkującej śmiercią, spowodowania obrażeń ciała u Józefa M. poprzez uderzenie kolbą karabinu w głowę i u Kazimiery K. poprzez uderzenia kolbą karabinu w plecy, kradzieży mienia mieszkańców w postaci zwierząt gospodarskich, rzeczy osobistych, pieniędzy, odzieży i sprzętu gospodarstwa domowego, spalenia domów mieszkalnych i budynków gospodarczych wraz ze sprzętem rolniczym, zwierzętami i płodami rolnymi na szkodę m.in.: Józefa P., Jana B., Jana H., Marii M., Stanisławy M., Józefy M., Aleksandry M., Michała M., Wiktorii F., Józefa M., Jana H., Kazimierza W., Kazimierza P., Eugeniusza S., Władysława M., Stanisława W., Zofii G., Janiny K., Bolesława H., Mariana P., Kazimierza P., Władysławy M., Eleonory B., Adolfa K., Juliana B., Józefy D., Józefy B., Marii Ł., Zofii S., Antoniego H., Genowefy W., Julii H., Kazimierza P., Karoliny K., Katarzyny H., Stanisława P., Walerii B., Mariana P., Stanisławy S., Kazimiery J., Romana M., Władysławy K., Tadeusza H., Kazimierza H., Kazimiery S., Stanisława M., Kazimiery S., Stanisława H., Romana S., Józefy S., Kazimiery S., Zofii M., Eugenii Ch., Janiny B., Mieczysława K., Władysława W., Reginy M., Bronisławy M., Romana M., Tadeusza K., Leonii K., Rudolfa S., Marii M., Zofii M., Urszuli S., Wiktorii B., Eleonory S., Andrzeja K., Romana S., Antoniego Ł., Wiktorii P., Zbigniewa H., Władysława P., Ryszarda H., Janiny Ś., Zbigniewa H., Kazimierza M., Bolesława P., Józefa H., Mariana K., Marii K., Zofii B., Stanisławy Ch., Kazimierza S., Augustyna S., Klementyny D., Kazimiery K., Ryszarda S., Mariana P., Tadeusza L., Katarzyny B., Stefanii H., Stanisława H., Władysława S., Leokadii D., Wiktorii S., Małgorzaty S., Mieczysława B., Teresy Ch., Mieczysława P., Danuty B., Zuzanny K., Kazimiery K., Mariana R., Romana S., Lesława H., Jana H., Zofii B., Marii B., Zuzanny W., Józefa W., Mariana R., Józefa W., Michała M., Tomasza S., Czesławy S., Władysława W., Zofii K., Marii Ł., Genowefy H., Waleriana B., Czesławy W., Marii S., Leonii C., Jana W., Józefa Ch., Zofii D., Marii M., Antoniego H., Janusza S., Marii W., Kazimierza Cz., Antoniego W., Stanisława M., Genowefy M., Eugeniusza S., Zofii O., Zygmunta W., Henryka K., Tadeusza B., Janiny P., Władysławy W., Jana B., Kazimierza W. przez Władysława Ł. ps. „Nestor”, Bohdana D. ps. „Bohdan” i innych nieustalonych z imienia i nazwiska sprawców, nacjonalistów ukraińskich pod dowództwem Michała D. ps. „Hromenko”,
II. zbrodni przeciwko ludzkości polegającej na kradzieży jesienią 1945r. w Bartkówce woj. podkarpackiego, przy użyciu broni palnej odzieży i krowy na szkodę Adama Ł. przez nieustalonych sprawców narodowości ukraińskiej,
III. zbrodni przeciwko ludzkości polegającej na zabójstwie przez nieustalonych sprawców przy użyciu broni palnej w dniu 18 lutego 1946r. w Bartkówce woj. podkarpackiego Stanisława B. oraz kradzieży mienia w postaci 4 krów, 3 koni, odzieży i żywności.
W toku śledztwa ustalono, że Bartkówka była wsią zamieszkałą wyłącznie przez rodziny polskie.
Spalona została w nocy z 4 na 5 października 1945r. wraz z sąsiednimi wioskami: Dylągową, Pawłokomą i Sielnicą. Polecenie wydał w ramach tzw. akcji odwetowej Michał G. ps. „Konyk”, dowódca UPA na Pogórzu Przemyskim.
4 października około godziny 2200 oddziały UPA otoczyły wytypowane do zniszczenia wioski. Sotnie Włodzimierza Sz. ps. „Burłak” i Grzegorza J. ps. „Łastiwka” otoczyły Dylągową i Sielnicę. Sotnia Michała D. ps. „Hromenko” podzielona na kilka grup o godzinie 2200 na sygnał świetlny z rakiety wkroczyła do Pawłokomy i Bartkówki. Większość mieszkańców pogrążona była we śnie. Sprawcy, często grożąc bronią zabierali zwierzęta gospodarskie, rzeczy osobiste, pieniądze, odzież i sprzęt gospodarstwa domowego. Od kul napastników i na skutek pożaru zginęli: Romuald S., Józef S., Stanisław K., Agnieszka R., Teresa S., Krystyna H., Jakub P., Andrzej P. i Katarzyna S. Strzelając do ratujących dobytek oraz uciekających sprawcy usiłowali pozbawić życia Wiktorię K. oraz innych mieszkańców. Jan W., 10 letni chłopiec, uderzony został przez napastnika kolbą karabinu w plecy. Cios był tak silny, że spowodował uszkodzenie narządów wewnętrznych pokrzywdzonego a w następstwie jego śmierć.
Józef M. uderzony został również kolbą karabinu w głowę. Kazimiera K. otrzymała cios karabinem w plecy, a sprawca zabrał jej odzież.
Mieszkańcy uciekając z płonącej wioski przeprawiali się przez rzekę „San” promem lub w tzw. „bród”. Część potraciła uratowany z pożaru dobytek. Po kilku godzinach oddziały UPA wycofały się z Bartkówki. Spalone zostały budynki mieszkalne, gospodarcze, zwierzęta, sprzęty gospodarstwa domowego, zapasy zboża i paszy dla zwierząt. Z całej wioski ocalało jedynie kilka domów. Jesienią 1945r. nieustaleni sprawcy narodowości ukraińskiej dokonali w Bartkówce kradzieży kurtki, spodni i krowy na szkodę rodziców Adama Ł.
W dniu 18 lutego 1946r. wieczór do domu Stanisława B. w Bartkówce weszło trzech uzbrojonych mężczyzn. Wypili stojący w kuchni słój ze śliwowicą, a następnie wszystkich zapędzili do piwnicy. Z domu zabrali odzież, pościel, sprzęty gospodarstwa domowego oraz zboże, które załadowali do sań. Z obory wyprowadzili 3 konie i 4 krowy. Następnie wywoływali po nazwisku uwięzionych w piwnicy. Wychodzących uderzali kolbą karabinu. Stanisław B. rozpoznał jednego ze sprawców. Kiedy o tym powiedział, napastnicy związali mu ręce z tyłu i kazali uciekać. Otrzymał wówczas 6 strzałów z broni palnej, powodujących natychmiastową śmierć.
Śledztwo w tej sprawie umorzono 22 lipca 2009r. wobec braku cech zbrodni przeciwko ludzkości i przedawnienia karalności.
Oceniając zebrany w toku postępowania materiał dowodowy stwierdzono, że zbrodnie popełnione przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej w Bartkówce nie noszą cech zbrodni przeciwko ludzkości w rozumieniu art. 3 ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.
Zgodnie z art. II Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa przyjętej w dniu 9 grudnia 1948r. ludobójstwem jest którykolwiek z wymienionych w nim czynów (zabójstwa, spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy, rozmyślne stworzenie warunków życia powodujących całkowite lub częściowe zniszczenie fizyczne, stosowanie środków mających na celu wstrzymanie urodzin w obrębie grupy) dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych. Uznano zatem, że czyny popełnione przez nacjonalistów ukraińskich w Bartkówce są przestępstwami pospolitymi, których karalność obecnie ustała.
niedziela, 31 października 2010
Co IPN Rzeszów powinien robić, a nie robi. Dleczego ?
Ukraińcy oklaskują Kunerta
Data publikacji: 09-17-2010 @ 4:34 am
Ewa Siemaszko: Żadne ukraińskie upamiętnienie nie powinno zaistnieć dopóty, dopóki IPN Rzeszów nie sprawdzi tego, co Związek Ukraińców w Polsce podsuwa Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa
W najnowszym numerze “Naszego Słowa” dotowanego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, pisma mniejszości ukraińskiej w Polsce, szargana jest pamięć poległego w katastrofie pod Smoleńskiem Andrzeja Przewoźnika, sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Ministrowi czyni się zarzut z tego, jakoby “nie uważał za stosowne rozwiązać problemu pamięci i formy dialogu z polskimi obywatelami ukraińskiej narodowości – z powodu, że są Ukraińcami”. Za to nowy sekretarz Rady obsypywany jest pochwałami za “obywatelską postawę”. Powód? Andrzej Kunert – jak przedstawia to ten sam periodyk – “pokazał etatowym pracownikom rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, jak trzeba ustosunkować się do pamięci Ukraińców – obywateli Polski”. Pracownicy IPN alarmują, że wbrew dotychczasowej praktyce szef ROPWiM nie zasięgnął opinii Instytutu w sprawie ukraińskiego pomnika, na którym widnieją nazwiska upowców.
Po tragicznej śmierci ministra Andrzeja Przewoźnika w katastrofie rządowego samolotu Związek Ukraińców w Polsce zaczyna coraz głośniej domagać się upamiętnienia bojowników UPA, którzy brali udział w mordowaniu Polaków. Według ekspertów, Ukraińcy chcą sobie podporządkować ministra Andrzeja Kunerta, nowego szefa ROPWiM. Tymczasem jego decyzje budzą coraz większe kontrowersje wśród historyków, w tym pracowników Instytutu Pamięci Narodowej.
Związek Ukraińców liczy na zmianę stosunku Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która do tej pory traktowała ich postulaty ze zrozumiałą rezerwą.
Właśnie ukazał się najnowszy numer ukraińskiego “Naszego Słowa”, w którym zarzuca się ministrowi Przewoźnikowi, którego również za życia brutalnie atakowano, że “nie uważał za stosowne rozwiązać problemu pamięci i formy dialogu z polskimi obywatelami ukraińskiej narodowości – z powodu, że są Ukraińcami”.
Ukraińcy wiele sobie obiecują po nowym sekretarzu Rady Andrzeju Kunercie. Jasno wykładają mu swoje żądania. Świadczą o tym słowa Marii Tućki, przewodniczącej zarządu przemyskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce, która relacjonując spotkanie z ministrem Kunertem w Rzeszowie, na łamach tej gazety wyraża nadzieję, że będzie ono zapowiadać “odpowiednie uszanowanie (…) żołnierzy UPA” przez urząd pod jego kierownictwem. To samo ma dotyczyć “10 tysięcy ofiar, głównie cywilnych”, które według Tućki zginęły “w rezultacie antyukraińskich operacji i masowych zabójstw na tzw. Zakerzonii w latach 1943-1947″.
Zrównał UPA z AK
Oburzenia wypowiedzią nie kryje Ewa Siemaszko, badacz zbrodni nacjonalistów ukraińskich na Kresach II Rzeczypospolitej. – Jestem zdumiona liczbą 10 tys. domniemanych ofiar ukraińskich. Nie wiem, skąd ona się wzięła. Jeśli chodzi o sposób dokumentowania tych ofiar przez tutejszych dokumentalistów ukraińskich, to budzi on wiele wątpliwości. Przykładem niech będą ofiary w Piskorowicach. Na liście ofiar, jak udało się ustalić oddziałowi IPN w Rzeszowie, znalazły się osoby zmarłe z zupełnie innych powodów, aniżeli twierdził Związek Ukraińców w Polsce – ujawnia Ewa Siemaszko. Jak zaznacza, wszystkie upamiętnienia ukraińskie powinny zostać poddane wnikliwej procedurze weryfikacyjnej, co zresztą oddział IPN w Rzeszowie konsekwentnie czyni. – Żadne upamiętnienie nie powinno zaistnieć dopóty, dopóki IPN Rzeszów nie sprawdzi tego, co Związek Ukraińców w Polsce podsuwa Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa – dodaje współautorka monumentalnej pracy “Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945″.
Wspomniane spotkanie przedstawicieli przemyskiego i sanockiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce z dr. Andrzejem Kunertem w Rzeszowie dało im podstawę do wysuwania roszczeń w sprawie upamiętnień Ukraińców poległych na terenie naszego kraju.
– Zmroziło mnie to, co minister Kunert powiedział w Rzeszowie podczas spotkania z przedstawicielami Związku Ukraińców w Polsce. Stawiał jakby na jednej płaszczyźnie stan prawny UPA i Armii Krajowej, twierdząc, że Armia Krajowa była też “nielegalna” – relacjonuje zszokowany taką postawą dr Krzysztof Kaczmarski, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowego w Rzeszowie.
Pomnik z nazwiskami upowców
Jako przykład polityki ministra Kunerta naczelnik z IPN podaje fakt odsłonięcia pomnika w Gorajcu w powiecie lubaczowskim. Obok nazwisk cywilów rozstrzelanych 6 kwietnia 1945 r. przez batalion operacyjny Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego znalazło się na nim kilka nazwisk działaczy banderowskich, którzy pacyfikowali okoliczne wsie. – W lutym tego roku minister Przewoźnik wysłał do nas pismo w sprawie tego ukraińskiego upamiętnienia w Gorajcu. Taka jest procedura prawna, że w momencie gdy Ukraińcy wypiszą sobie litanię nazwisk osób, które chcą upamiętnić, IPN musi zweryfikować, czy faktycznie te osoby, które miały rzekomo zginąć z rąk polskich, zostały zabite i czy nie ma wśród nich bandytów z UPA czy z SS Galizien – tłumaczy dr Kaczmarski. I tym razem, na prośbę ministra Przewoźnika, taka procedura została wszczęta. Jednak Andrzej Kunert jako nowy sekretarz generalny ROPWiM nie zwrócił się już w tej sprawie do przedstawicieli IPN w Rzeszowie, a pomnik, na którym wśród innych nazwisk Ukraińców widnieją nazwiska upowców, został z pompą odsłonięty 21 sierpnia.
– Nie skończyliśmy kwerendy w tej sprawie. Opinia IPN nie została wzięta pod uwagę. Odpowiedzialność więc za to upamiętnienie Ukraińców w Gorajcu biorą na siebie tylko i wyłącznie ROPWiM i pan Kunert – podkreśla Krzysztof Kaczmarski.
Ukraińskie “Nasze Słowo” Kunerta za to chwali. Bo “(…) pokazał etatowym pracownikom rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, jak trzeba ustosunkować się do pamięci Ukraińców – obywateli Polski, być może dlatego, że ci pracownicy kierują się politycznymi i nacjonalistycznymi zasadami, którym daleko do obywatelskiej postawy Kunerta”.
Minister Kunert zapytany przez “Nasz Dziennik” przyznaje, że w trakcie prac nad upamiętnieniem tego miejsca cztery nazwiska wzbudziły zastrzeżenia Rady i zwróciła się ona o ich wykasowanie. Jednak ma wątpliwości, czy w taki sam sposób trzeba postąpić z kolejnymi czterema, co do których już po odsłonięciu pomnika również pojawiły się poważne zastrzeżenia. – Na pomniku w Gorajcu jest w sumie dwieście nazwisk. Uczciwie i lojalnie mówię, że otrzymaliśmy w tej chwili protest dotyczący czterech osób, czterech nazwisk. Jeżeli będę miał stuprocentową pewność, że zastrzeżenia są słuszne, to wtedy będziemy się nad wykasowaniem tych nazwisk głęboko zastanawiali. Jak na razie są rozbieżne zdania w tej sprawie – kwituje minister.
Ewa Siemaszko nie ma wątpliwości, że ROPWiM nie może poddawać się naciskom nacjonalistów ukraińskich. – Polityka ministra Kunerta jest wysoce niepokojąca, bo wskazuje na jakiś szczególny szacunek dla katów, przewyższający szacunek dla ofiar, z czym trudno się pogodzić i to zaakceptować – mówi. – Minister Przewoźnik nie dopuszczał do tzw. chwały OUN-UPA na inskrypcjach ukraińskich w Polsce, bo ci Ukraińcy występowali przeciwko ludności polskiej i państwu polskiemu. Obawiam się, że ta praktyka zostanie zaniechana – dodaje Siemaszko.
Rozmowy o UPA
Minister Kunert tłumaczy się, że w trakcie spotkania z Ukraińcami w Rzeszowie obecni byli również przedstawiciele innych narodowości, więc adresował swoje słowa do wszystkich, nie tylko do Ukraińców. – Mówiłem o naszym stosunku do mniejszości w kontekście upamiętnień. Zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym w Rzeczypospolitej i zgodnie z przepisami, które nas obowiązują, jestem zdania, że każdej ofierze cywilnej i żołnierzom armii regularnych różnych narodowości należy się miejsce pochówku – podkreśla. I zapowiada, że chociaż podczas spotkania w Rzeszowie nie został poruszony temat upamiętnień bojowników UPA, dyskusje na ten temat będą.
- Rozmów na temat ewentualnych upamiętnień żołnierzy UPA jeszcze nie było, jest to ogromny problem, który będzie bardzo trudny do rozstrzygnięcia. Ale ani ja, ani nikt inny w imieniu ROPWiM nie podjął w tej sprawie jakichś daleko idących decyzji czy zobowiązań. Temat jest do dyskusji. Rozmowy z całą pewnością będą trudne – podkreśla Kunert.
Minister deklaruje, że zawsze stara się mówić w sposób odpowiedzialny i w ten sposób rozmawia z Ukraińcami, jak również z przedstawicielami innych mniejszości narodowych w Polsce, np. Ormianami, Tatarami czy Romami.
A gdzie polskie upamiętnienia?
Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie zaapelowało do premiera Donalda Tuska o dymisję Andrzeja Kunerta po tym, jak w Ossowie stanął za jego przyzwoleniem pomnik czerwonoarmistów, który – gdyby nie protesty w tej sprawie – zostałby odsłonięty w rocznicę Cudu nad Wisłą.
POKiN zwraca też uwagę na fakt, że Rosjanie i Ukraińcy nie dbają o polskie groby na swoim terenie, tak jak my dbamy o mogiły ich żołnierzy. Podkreśla, że nasze cmentarze są budowane i remontowane wyłącznie za polskie pieniądze, a gdy ich nie ma, popadają w ruinę. Na brak równowagi pomiędzy upamiętnieniami polskimi na Ukrainie a upamiętnieniami ukraińskimi w Polsce zwraca uwagę również Ewa Siemaszko.
- Na terenach Kresów Wschodnich, jak podkreślał wielokrotnie śp. minister Przewoźnik, jest co najmniej około tysiąca miejsc do upamiętnienia, gdzie znajdują się szczątki ofiar, które poniosły śmierć z rąk nacjonalistów ukraińskich. Strona polska, niestety, nie umie wyegzekwować należnych nam upamiętnień. Mało tego – nawet to, co chcemy zrobić własnymi rękami i za własne pieniądze państwa polskiego, też jest tam hamowane – zauważa Siemaszko. Na Ukrainie jest szereg zbiorowych mogił, które powinny być odkryte, a szczątki ofiar powinny znaleźć się na cmentarzu odpowiednio oznakowanym przynajmniej tablicami pamięci. Od wielu lat nie ma jednak zgody na ekshumacje.
Jak zatem rozumieć politykę ministra Kunerta, który mówi o “stawaniu na głowie, żeby zrozumieć argumenty ukraińskiej mniejszości w Polsce”, “minimalizowaniu pola konfliktów”, “zmianie kierunku myślenia i działalności” czy “pamiętaniu o wszystkich obywatelach państwa, w tej liczbie o bojownikach”. Ostatnie sformułowanie szefa ROPWiM Stepan Bodnar, członek zarządu przemyskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce, rozumie jednoznacznie. W “Naszym Słowie” oświadcza, że jest dla niego oczywiste, że chodzi tu “o wojaków UPA”.
Do kwestii zaognienia nastrojów i presji ze strony Ukraińców nie chciała się odnieść Małgorzata Woźniak, rzecznik MSWiA, które dotuje tygodnik mniejszości ukraińskiej “Nasze Słowo”. – Nie udzielam żadnej informacji – kwituje.
Piotr Czartoryski-Sziler
W najnowszym numerze “Naszego Słowa” dotowanego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, pisma mniejszości ukraińskiej w Polsce, szargana jest pamięć poległego w katastrofie pod Smoleńskiem Andrzeja Przewoźnika, sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Ministrowi czyni się zarzut z tego, jakoby “nie uważał za stosowne rozwiązać problemu pamięci i formy dialogu z polskimi obywatelami ukraińskiej narodowości – z powodu, że są Ukraińcami”. Za to nowy sekretarz Rady obsypywany jest pochwałami za “obywatelską postawę”. Powód? Andrzej Kunert – jak przedstawia to ten sam periodyk – “pokazał etatowym pracownikom rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, jak trzeba ustosunkować się do pamięci Ukraińców – obywateli Polski”. Pracownicy IPN alarmują, że wbrew dotychczasowej praktyce szef ROPWiM nie zasięgnął opinii Instytutu w sprawie ukraińskiego pomnika, na którym widnieją nazwiska upowców.
Po tragicznej śmierci ministra Andrzeja Przewoźnika w katastrofie rządowego samolotu Związek Ukraińców w Polsce zaczyna coraz głośniej domagać się upamiętnienia bojowników UPA, którzy brali udział w mordowaniu Polaków. Według ekspertów, Ukraińcy chcą sobie podporządkować ministra Andrzeja Kunerta, nowego szefa ROPWiM. Tymczasem jego decyzje budzą coraz większe kontrowersje wśród historyków, w tym pracowników Instytutu Pamięci Narodowej.
Związek Ukraińców liczy na zmianę stosunku Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która do tej pory traktowała ich postulaty ze zrozumiałą rezerwą.
Właśnie ukazał się najnowszy numer ukraińskiego “Naszego Słowa”, w którym zarzuca się ministrowi Przewoźnikowi, którego również za życia brutalnie atakowano, że “nie uważał za stosowne rozwiązać problemu pamięci i formy dialogu z polskimi obywatelami ukraińskiej narodowości – z powodu, że są Ukraińcami”.
Ukraińcy wiele sobie obiecują po nowym sekretarzu Rady Andrzeju Kunercie. Jasno wykładają mu swoje żądania. Świadczą o tym słowa Marii Tućki, przewodniczącej zarządu przemyskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce, która relacjonując spotkanie z ministrem Kunertem w Rzeszowie, na łamach tej gazety wyraża nadzieję, że będzie ono zapowiadać “odpowiednie uszanowanie (…) żołnierzy UPA” przez urząd pod jego kierownictwem. To samo ma dotyczyć “10 tysięcy ofiar, głównie cywilnych”, które według Tućki zginęły “w rezultacie antyukraińskich operacji i masowych zabójstw na tzw. Zakerzonii w latach 1943-1947″.
Zrównał UPA z AK
Oburzenia wypowiedzią nie kryje Ewa Siemaszko, badacz zbrodni nacjonalistów ukraińskich na Kresach II Rzeczypospolitej. – Jestem zdumiona liczbą 10 tys. domniemanych ofiar ukraińskich. Nie wiem, skąd ona się wzięła. Jeśli chodzi o sposób dokumentowania tych ofiar przez tutejszych dokumentalistów ukraińskich, to budzi on wiele wątpliwości. Przykładem niech będą ofiary w Piskorowicach. Na liście ofiar, jak udało się ustalić oddziałowi IPN w Rzeszowie, znalazły się osoby zmarłe z zupełnie innych powodów, aniżeli twierdził Związek Ukraińców w Polsce – ujawnia Ewa Siemaszko. Jak zaznacza, wszystkie upamiętnienia ukraińskie powinny zostać poddane wnikliwej procedurze weryfikacyjnej, co zresztą oddział IPN w Rzeszowie konsekwentnie czyni. – Żadne upamiętnienie nie powinno zaistnieć dopóty, dopóki IPN Rzeszów nie sprawdzi tego, co Związek Ukraińców w Polsce podsuwa Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa – dodaje współautorka monumentalnej pracy “Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945″.
Wspomniane spotkanie przedstawicieli przemyskiego i sanockiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce z dr. Andrzejem Kunertem w Rzeszowie dało im podstawę do wysuwania roszczeń w sprawie upamiętnień Ukraińców poległych na terenie naszego kraju.
– Zmroziło mnie to, co minister Kunert powiedział w Rzeszowie podczas spotkania z przedstawicielami Związku Ukraińców w Polsce. Stawiał jakby na jednej płaszczyźnie stan prawny UPA i Armii Krajowej, twierdząc, że Armia Krajowa była też “nielegalna” – relacjonuje zszokowany taką postawą dr Krzysztof Kaczmarski, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowego w Rzeszowie.
Pomnik z nazwiskami upowców
Jako przykład polityki ministra Kunerta naczelnik z IPN podaje fakt odsłonięcia pomnika w Gorajcu w powiecie lubaczowskim. Obok nazwisk cywilów rozstrzelanych 6 kwietnia 1945 r. przez batalion operacyjny Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego znalazło się na nim kilka nazwisk działaczy banderowskich, którzy pacyfikowali okoliczne wsie. – W lutym tego roku minister Przewoźnik wysłał do nas pismo w sprawie tego ukraińskiego upamiętnienia w Gorajcu. Taka jest procedura prawna, że w momencie gdy Ukraińcy wypiszą sobie litanię nazwisk osób, które chcą upamiętnić, IPN musi zweryfikować, czy faktycznie te osoby, które miały rzekomo zginąć z rąk polskich, zostały zabite i czy nie ma wśród nich bandytów z UPA czy z SS Galizien – tłumaczy dr Kaczmarski. I tym razem, na prośbę ministra Przewoźnika, taka procedura została wszczęta. Jednak Andrzej Kunert jako nowy sekretarz generalny ROPWiM nie zwrócił się już w tej sprawie do przedstawicieli IPN w Rzeszowie, a pomnik, na którym wśród innych nazwisk Ukraińców widnieją nazwiska upowców, został z pompą odsłonięty 21 sierpnia.
– Nie skończyliśmy kwerendy w tej sprawie. Opinia IPN nie została wzięta pod uwagę. Odpowiedzialność więc za to upamiętnienie Ukraińców w Gorajcu biorą na siebie tylko i wyłącznie ROPWiM i pan Kunert – podkreśla Krzysztof Kaczmarski.
Ukraińskie “Nasze Słowo” Kunerta za to chwali. Bo “(…) pokazał etatowym pracownikom rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, jak trzeba ustosunkować się do pamięci Ukraińców – obywateli Polski, być może dlatego, że ci pracownicy kierują się politycznymi i nacjonalistycznymi zasadami, którym daleko do obywatelskiej postawy Kunerta”.
Minister Kunert zapytany przez “Nasz Dziennik” przyznaje, że w trakcie prac nad upamiętnieniem tego miejsca cztery nazwiska wzbudziły zastrzeżenia Rady i zwróciła się ona o ich wykasowanie. Jednak ma wątpliwości, czy w taki sam sposób trzeba postąpić z kolejnymi czterema, co do których już po odsłonięciu pomnika również pojawiły się poważne zastrzeżenia. – Na pomniku w Gorajcu jest w sumie dwieście nazwisk. Uczciwie i lojalnie mówię, że otrzymaliśmy w tej chwili protest dotyczący czterech osób, czterech nazwisk. Jeżeli będę miał stuprocentową pewność, że zastrzeżenia są słuszne, to wtedy będziemy się nad wykasowaniem tych nazwisk głęboko zastanawiali. Jak na razie są rozbieżne zdania w tej sprawie – kwituje minister.
Ewa Siemaszko nie ma wątpliwości, że ROPWiM nie może poddawać się naciskom nacjonalistów ukraińskich. – Polityka ministra Kunerta jest wysoce niepokojąca, bo wskazuje na jakiś szczególny szacunek dla katów, przewyższający szacunek dla ofiar, z czym trudno się pogodzić i to zaakceptować – mówi. – Minister Przewoźnik nie dopuszczał do tzw. chwały OUN-UPA na inskrypcjach ukraińskich w Polsce, bo ci Ukraińcy występowali przeciwko ludności polskiej i państwu polskiemu. Obawiam się, że ta praktyka zostanie zaniechana – dodaje Siemaszko.
Rozmowy o UPA
Minister Kunert tłumaczy się, że w trakcie spotkania z Ukraińcami w Rzeszowie obecni byli również przedstawiciele innych narodowości, więc adresował swoje słowa do wszystkich, nie tylko do Ukraińców. – Mówiłem o naszym stosunku do mniejszości w kontekście upamiętnień. Zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym w Rzeczypospolitej i zgodnie z przepisami, które nas obowiązują, jestem zdania, że każdej ofierze cywilnej i żołnierzom armii regularnych różnych narodowości należy się miejsce pochówku – podkreśla. I zapowiada, że chociaż podczas spotkania w Rzeszowie nie został poruszony temat upamiętnień bojowników UPA, dyskusje na ten temat będą.
- Rozmów na temat ewentualnych upamiętnień żołnierzy UPA jeszcze nie było, jest to ogromny problem, który będzie bardzo trudny do rozstrzygnięcia. Ale ani ja, ani nikt inny w imieniu ROPWiM nie podjął w tej sprawie jakichś daleko idących decyzji czy zobowiązań. Temat jest do dyskusji. Rozmowy z całą pewnością będą trudne – podkreśla Kunert.
Minister deklaruje, że zawsze stara się mówić w sposób odpowiedzialny i w ten sposób rozmawia z Ukraińcami, jak również z przedstawicielami innych mniejszości narodowych w Polsce, np. Ormianami, Tatarami czy Romami.
A gdzie polskie upamiętnienia?
Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie zaapelowało do premiera Donalda Tuska o dymisję Andrzeja Kunerta po tym, jak w Ossowie stanął za jego przyzwoleniem pomnik czerwonoarmistów, który – gdyby nie protesty w tej sprawie – zostałby odsłonięty w rocznicę Cudu nad Wisłą.
POKiN zwraca też uwagę na fakt, że Rosjanie i Ukraińcy nie dbają o polskie groby na swoim terenie, tak jak my dbamy o mogiły ich żołnierzy. Podkreśla, że nasze cmentarze są budowane i remontowane wyłącznie za polskie pieniądze, a gdy ich nie ma, popadają w ruinę. Na brak równowagi pomiędzy upamiętnieniami polskimi na Ukrainie a upamiętnieniami ukraińskimi w Polsce zwraca uwagę również Ewa Siemaszko.
- Na terenach Kresów Wschodnich, jak podkreślał wielokrotnie śp. minister Przewoźnik, jest co najmniej około tysiąca miejsc do upamiętnienia, gdzie znajdują się szczątki ofiar, które poniosły śmierć z rąk nacjonalistów ukraińskich. Strona polska, niestety, nie umie wyegzekwować należnych nam upamiętnień. Mało tego – nawet to, co chcemy zrobić własnymi rękami i za własne pieniądze państwa polskiego, też jest tam hamowane – zauważa Siemaszko. Na Ukrainie jest szereg zbiorowych mogił, które powinny być odkryte, a szczątki ofiar powinny znaleźć się na cmentarzu odpowiednio oznakowanym przynajmniej tablicami pamięci. Od wielu lat nie ma jednak zgody na ekshumacje.
Jak zatem rozumieć politykę ministra Kunerta, który mówi o “stawaniu na głowie, żeby zrozumieć argumenty ukraińskiej mniejszości w Polsce”, “minimalizowaniu pola konfliktów”, “zmianie kierunku myślenia i działalności” czy “pamiętaniu o wszystkich obywatelach państwa, w tej liczbie o bojownikach”. Ostatnie sformułowanie szefa ROPWiM Stepan Bodnar, członek zarządu przemyskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce, rozumie jednoznacznie. W “Naszym Słowie” oświadcza, że jest dla niego oczywiste, że chodzi tu “o wojaków UPA”.
Do kwestii zaognienia nastrojów i presji ze strony Ukraińców nie chciała się odnieść Małgorzata Woźniak, rzecznik MSWiA, które dotuje tygodnik mniejszości ukraińskiej “Nasze Słowo”. – Nie udzielam żadnej informacji – kwituje.
Piotr Czartoryski-Sziler
Article printed from Bibula – pismo niezalezne: http://www.bibula.com
URL to article: http://www.bibula.com/?p=26724
Przeczytajcie najpierw to: Uchwała OUN z 22 czerwca 1990 roku.
Uchwała OUN.
FRAGMENTY UCHWAŁY KRAJOWEGO PROWIDU ORGANIZACJI UKRAIŃSKICH NACJONALISTÓW (OUN) podjętej 22.VI.1990.
/W.Poliszczuk "Gorzka prawda - zbrodniczość OUN-UPA"- Toronto 1995 - str. 372-379/ polityczne oraz komitety cerkiewne Ukraińskiej Katolickiej Cerkwi, której księża sprzyjają OUN.
"Uchwała zawiera 60 stron maszynopisu. Obejmuje różne sprawy współczesne, w tym stosunek OUN jako awangardy narodu ukraińskiego - do Polski i Polaków. Nakazuje szerzenie kultu Stepana Bandery i Romana Szuchewycza - "Czuprynki" oraz metropolity Andrzeja Szeptyckiego przez upamiętnianie w miastach i wsiach pomnikami, jak i nadawaniem ich imienia szkołom, ulicom i placom. W razie oporu lub sprzeciwu obecnej władzy stosować przymus fizyczny, "pozbywając się dużej ilości Moskali, którzy zaśmiecają nasza ziemię". W razie ociągania się stosować nawet "metoda, wypróbowaną przez UPA na Polakach. OUN wykorzystuje jako awangarda narodu wszystkie partieZgodnie zwczesniejszymi postanowieniami Krajowego Prowidu każda ukraińska rodzina w diasporze wpłaca po 1.000 dol. USA na fundusz "Wyzwolenia Ukrainy". Przegranie przez "Ruch" wyborów na Ukrainie uważane jest za śmierć ukrainizmu nad Dnieprem.
Sprawy polskie:
1. na Ukrainie, ze szczególnym uwzględnieniem terenów Ukrainy Zachodniej;
2. w diasporze;
3. w Polsce, ze szczególnym uwzględnieniem Ukrainy Zacurzońskiej.
1. Popieramy gorąco wysiłki wyzwoleńcze narodów bałtyckich, Litwy, Łotwy i Estonii, popieramy wysiłki wyzwoleńcze Mołdawian, Gruzinów i Ormian. Solidaryzujemy się z walką o wolność bratniego narodu białoruskiego, pamiętając jednocześnie, że wywodzi się on z naszego ukraińskiego gniazda - Kijowskiej Rusi i do tego gniazda w przyszłości powinien wrócić.
...Z postkomunistyczną Polską należy utrzymywać stosunki przyjazne i na zasadach wzajemności. Aby nie drażnić Polaków i rządu należy przyznać im na Ukrainie pewne uprawnienia w zakresie wiary, kultury i szkolnictwa, bacząc równocześnie, aby te koncesje nie poszły zbyt daleko. Wykluczyć organizowanie się Polaków pod względem politycznym. Przede wszystkim należy narzucić Polakom nasz punkt widzenia na historię i na stosunki ukraińsko-polskie. Nie dopuścić do głoszenia, że Lwów, Tarnopol, Stanislawów, Krzemieniec i in. kiedykolwiek odgrywały rolę polskich ośrodków kultury. Zawsze były to ośrodki kultury ukraińskiej. Polacy nie odgrywali w nich najmniejszej roli, a to, co o nich głosi się dzisiaj, zaliczyć należy do polskiej szowinistycznej propagandy.
Młodzież polską wciągać do patriotycznych akcji związanych z rocznicami patriotycznymi - w tym związanymi ze sławnymi dziejami UPA. Pozwoli to nie tylko zachwiać wiarę w polską propagandę państwową, ale także doprowadzić do rychłej ukrainizacji polskiej młodzieży zrażonej kłamstwami polskiej propagandy odnośnie UPA.
Koncesje w sprawie szkolnictwa polskiego i kultury uzależnić od podobnych koncesji udzielonych Ukraińcom w Polsce. Głosić, że w Polsce mieszka jeden milion Ukraińców, utrudniać Polakom odbudowę cmentarza Orląt, ale niezbyt nachalnie, aby nie dać im do rąk międzynarodowego atutu propagandowego, że nasze starania o wejście do Europy nie są szczere (chodzi o to, że cmentarz Orląt jest cmentarzem wojskowym, tedy zgodnie z konwencją międzynarodową jest pod ochroną prawa międzynarodowego).
Oddawanie Polakom kościołów uzależniać od oddawania Ukraińcom w Polsce obiektów cerkiewnych a przede wszystkim oddanie przez Polaków Ukraińskiej Katolickiej Cerkwi katedry greckokatolickiej w książęcym grodzie Przemyślu. Nie zaszkodzi tego faktu łączyć ze zwróceniem Polakom kościoła Sw. Elżbiety we Lwowie a także obiektów kościelnych w Tarnopolu Stanisławowie. Nie można pod żadnym pozorem dopuścić do reaktywowana polskiej hierarchii, czyli powrotu na nasze ziemie polskich biskupów. To mogłoby oznaczać na przyszłość niebezpieczeństwo odrodzenia na Ukrainie (zachodniej) niepożądanej polskości i polskiego szowinizmu o ambicjach politycznych. Obrządek łaciński na Ukrainie podporządkować hierarchi Ukraińskiej Cerkwi Katolickiej i jej patriarsze z siedziba na Górze św. Jura wt Lwowie. Sporządzać i systematycznie uzupełniać spisy Polaków mieszkających na Ukrainie a przede wszystkim na Ukrainie Zachodniej. Spisy te oraz adres) służyć będą sprawie Ścisłej kontroli ich poczynań. Znając historię i zdolności konspiracyjne Polaków nie można wykluczyć, że w przyszłości zecha konspirować przeciwko samostijnej Ukrainie. Nie można też wykluczyć, że znajdą się w Polsce siły rewizjonistyczne, które zechcą odebrać Ukraińcom Lwów. Pomocnymi w tym mogą być właśnie konspirujący Polacy. Dlatego w najbliższej przyszłości, gdy Ukraina pozbędzie się swoich własnych komunistów, ujawniani Polacy powinni złożyć przysięgę lojalności i wierność samostijnej Ukrainie. To samo uczynić winni polscy księża, zakonnicy i zakonnice.Nie utrudniać Polakom wyjazdów do Polski na pobyt stały, lecz je ułatwiać. Pamiętajmy, że odwiecznym celem Ukraińców i naczelnym OUN była depolonizacja ziem zasiedlonych od kilku pokoleń przez Polaków. Ułatwiając maksymalnie wyjazdy do Polski, należy równocześnie ułatwiać im czasowe kontakty z krewnymi i znajomymi w Polsce. Młodym, którzy odwiedzają krewnych w Polsce lub znajomych, utrudniać wstęp na wyższe uczelnie. W ogóle ograniczyć studia Polakom i nie dopuszczać do powstania silnej warstwy inteligencji. Przeciwstawiać się wszelkiemu zbliżeniu Polaków i Rosjan zarówno na Ukrainie jak i w Polsce, podsycać wrogość Polaków do Rosjan i odwrotnie, pamiętając, że ścisły sojusz rosyjsko-polski jest poważnym zagrożeniem dla Ukrainy i jej całości terytorialnej... Wszelkimi siłami dążyć do tego, żeby w różnych naszych kontaktach z Polakami strona polska przyznawała iż były to przykłady palenia wsi ukraińskich i mordowania Ukraińców przez AK, wykazywać podobieństwo między UPA i AK, podkreślając wyższość pod każdym względem UPA nad AK. Wymuszać na Polakach przyznawanie się do antyukraińskich akcji, potępienia przez nich samych pacyfikacji i rewindykacji przed wojną i haniebnej operacji Wisła po wojnie. Wszystkie te akcje przyniosły wiele cierpień i krwi narodowi ukraińskiemu. Podkreślać to w komunikatach, które koniecznie muszą być publikowane w językach obcych, zwłaszcza w angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim i rosyjskim.
2. Mamy wiele dobrych przykładów z przeszłości wspólnej walki ukraińsko-polskiej prowadzonej przeciwko komunizmowi. Te dobre tradycje należy kultywować, zacieśniając więzy z tymi organizacjami, które mają realistyczne podejście do stosunków ukraińsko-polskich. Wykazywać, że we wspólnej walce z komuna Ukraińcy byli stroną aktywną i inspirującą. Innymi słowy aby Polacy uznawali przywódczą rolę Ukraińców. Eliminować wszelkie polskie próby zmierzające do potępienia UPA za rzekome znęcania się jej na Polakach. Wykazywać, że UPA nie tylko nie znęcała się nad Polakami, ale przeciwnie, brała ich w obronę przed hitlerowcami i bolszewikami. Polacy byli też w UPA. Mordy, którym zaprzeczać nie można, byty dziełem sowieckiej partyzantki lub luźnych band, z którymi UPA nie miała nic wspólnego, pomniejszanie roli wyzwoleńczej UPA w skali europejskiej jest niedopuszczalne.
Zmierzać do tego, aby miarodajne czynniki polskie na emigracji zrzekły się wszelkich zamiarów i myśli rewindykacji względem Ukrainy a sprawę Ukrainy Zacurzońskiej (Zasanie, Chełmszczyzna, Podlasie i Łemkowszczyzna) pozostawić otwartą, sugerując, że zostanie ona załatwiona z korzyścią dla obu stron przez narodowe rządy w pełni suwerennych państw samostijnej Ukrainy i postkomunistycznej Polski. Na takim stanowisku stoi już obecnie Konfederacja Polski Niepodległej. Tę organizację i jej ludzi należy wspierać. W takim też duchu należy urabiać polską opinię publiczną na obczyźnie, za pośrednictwem polskich organizacji i będących w polskich rękach środków informacji. W tym celu należy przenikać do polskich organizacji tam, gdzie jest to możliwe i lansować nasz punkt widzenia cierpliwie ale uparcie, zyskiwać zwolenników wśród Polaków, a tam, gdzie to najbardziej celowe, nie żałować środków z Funduszu Wyzwolenia Ukrainy. Kupować audycje w polskim radiu oraz miejsca w polskich gazetach. Wchodzić do polskich zespołów redakcyjnych. Dyskusje prowadzić w duchu heroizmu UPA i nie kwestionowanej ukraińskości Ukrainy Zacurzońskiej ze stolicą w książęcym grodzie Przemyślu. Ukrainie potrzebna jako sojusznik do rozbicia ZSRR. W tym celu należy popierać w Polsce wszystkimi siłami wszystko co ma posmak antyrosyjski. Katyń, wywózki na Sybir, zbrodnie NKWD i UB. Taki stan rzeczy odwraca uwagę Polaków od UPA, która polscy komuniści przedstawili narodowi polskiemu kłamliwie nie jako zbrojny ruch narodowo-wyzwoleńczy, lecz jako bandy. Podkreślać z całą mocą, ze pełne wyzwolenie Polski nie jest możliwe bez samostijnej Ukrainy (vide Michnik). Oznacza to pełne zaufanie Polaków do antymoskiewskiej polityki Ukraińców, pozwoli na ich zupełny bezkrytycyzm i na pełne ich zaangażowanie po naszej stronie. Zaangażowanie to ma pomóc do umocnienia pozycji Ukrainy i osłabienia Polski, co pozwoli w przyszłości podporządkować państwo polskie ukraińskim interesom narodowym. Nasz komentarz do tego powinien nawiązywać do ucisku polskiego przed wojną na obszarze polskiej okupacji ziem ukraińskich (Zamojszczyzna, pacyfikacje, likwidacja szkolnicywa i. kultury, ucisk narodowy), sławne działania UPA w walce z Niemcami i komuną w Bolszewii i w Polsce. Podnieść, że sami Polacy oddają hołd bohaterskiej UPA, prekursorki Solidarności, potępiają komunistyczną akcję Wisła znęcania się nad ukraińską ludnością. Wykazywać ukraińskość Zacurzonii zgodnie z granicą nakreśloną przez OUN-UPA. Wyciszać wszystko to co nas dzieli, w tym także negatywne patrzenie na UPA. Podkreślać także, iż takie same jest również stanowisko papieża i udowodnić, że gdyby było inaczej to nie przyznałby Mokremu nagordy im. Jana Pawła II za krzewienie przyjaźni między narodami polskim i ukraińskim. Podnosić przyznanie nagrody Ukraińcowi za artykuły zamieszczone na łamach "Tygodnika Powszechnego" oraz "Znak", a w propagandzie światowe] głosić, że reprezentują one najzdrowsze siły narodu polskiego, na które tylko Europa może się orientować. Problematyka rewolucyjnej OUN - awangardy narodu ukraińskiego - powinna być tam zawsze obecna. Głosić prawdę bardziej znanych wydarzeń dziejowych (Grunwald, Wiedeń, Warszawa 1920, Monte Cassino) podkreślając, że odniesione tam zwycięstwa były głównie dziełem Ukraińców, a nie Polaków. Polacy odegrali w nich rolę drugorzędną. Stanowczo rozprawiać się z antyukraińskimi poglądami na historię działaności UPA - E. Prusa, W. Hraniewskiegp, J. Sobiesiaka, H. Cybulskiego, kś. Kuczyńskiego, J. Jastrzębowskiego, W. Romanowskiego, J. Popiela, M. Fijałki, kś. Szetelnickiego, J. Gietrycha, Z. Alberta, A. Oliwy, W. Kalabińskiego, J. Węgierskiego, S. Myślińskiego, M. Juchniewicza, W. Szoty, J. Turowskiego, Siemaszki i j. Sereta. Najlepiej to robić piórem samych Polaków, wśród których znajdą się osoby sprzedajne (obiecać wysokie honoraria i stypednia zagraniczne). Wskazane jest opanowanie niektórych polskich pism, w tym "Semper Fidelis", "Tak i nie" i in. Wejść do władz Archiwum wschodniego, infiltrować Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich (GKBZHwP), przeszkadać w zbieraniu obciążających Ukraińców materiałów z wydarzeń drugiej wojny światowej, nie dopuszczać do publikowania materiałów obciążających ukraiński nacjonalizm rewolucyjny OUN. Zestawić ściśle poufne listy osób (nazwiska i adresy) nieprzychylnych ruchowi rewolucyjnemu. Zestawić także listę Polaków, którzy są przychylni rewolucyjnej OUN. Listy, jako dokumenty ważnej wagi państwowej dostarczyć Prowidowi Krajowemu. będą się upierać, to Ukraina względem nich bez najmniejszego wahania użyje siły zbrojnej. Doprowadzić do zwrotu przez Kościół Polski katedry ukraińskiej w książęcym grodzie Przemyślu. Tu powinno znaleźć się biskupstwo Ukraińskiej Katolickiej Cerkwi oraz powinny osiedlić się ukraińskie zakony.(Jak dosniosły oststnio media taki uniwersytet ma zostać powołany w Lublinie. A dlaczego nie we Lwowie ? - P.J.)
Przed wojną Polacy nie zezwolili na otwarcie Uniwersytetu Ukraińskiego we Lwowie, my zaś przełamiemy wszelkie opory i powołamy Uniwerystet Ukraiński w starożytnej stolicy Polski.
To wszystko ma służyć osłabieniu Polski, a w przyszłości doprowadzić nawet do zupełnej dekompozycji państwa polskiego - co leży w interesie polityki Ukrainy, w której siłą awangardową jest i będzie rewolucyjna OUN.Nigdy nie zależało nam na sile Polski i teraz nie zależy, wręcz przeciwnie, na jej osłabieniu wewnętrznym i międzynarodowym. Zależy nam na tym, żeby w Polsce istniała słaba służba wewnętrzna (i kierowana przez ludzi nam życzyliwych) i słaba, nieliczna armia. Zależy nam także na rozbiciu narodu polskiego i osłabieniu Solidarności. Należy zatem podsycać w łonie narodu polskiego seperatyzmy regionalne: Górnoślązaków, Kaszubów, Górali. Robić to należy w sposób jak to czynili Polacy żebraczej Polski przedwojennej z Ukraińcami, Poleszukami, Hucułami i Łemkami. Podsycać aktywność narodową Ukraińców, Białorusinów, Żydów, Czechów, Słowaków a przede wszystkim Niemców. Próby hamowania ich dynamizmu określać jako ucisk, brak demokracji i polską nieszczerość w głoszeniu haseł równości i wolności. Nie dopuszczać do zbliżenia polsko-niemieckiego. Podkreślać aktualność hasła "Jak świat światem, Niemiec Polakowi nie będzie bratem". Obecna Polska nie powinna być zbyt silna, ale też nie może być zbyt słaba. Wobec zupełnego rozprężenia sieci polskiego kontrwywiadu, z którego solidarnościowy rząd wypędził wszystkich fachowców pochodzących z nomenklatury, odbudować tajną sieć OUN i zacząć kontrolować wszystkie dziedziny życia Rzeczypospolitej ."
3. Obecna Polska przeżywa dobę swojego ponownego odrodzenia, której siłą sprawczą jest ruch znany na Świecie pod nazwą Solidarności. Ruch ten zdobył sobie międzynarodową sławę jako rozsadnik komunizmu na Świecie. Taka opinia o Solidarności krzywdzi nas i nie jest nam potrzebna. Nasza propaganda powinna iść w kierunku wykazania, że Solidarność nie była tą siłą sprawczą, lecz UPA, która zainspirowała siły antykomunistyczne do działania. UPA walczyła z bolszewią ponad 10 lat a jej duch żywy nigdy nie wygasi. Duch UPA zapłodnił Solidarność do czynu. Tak powinien rozumować każdy Ukrainiec, tak samo powinien rozumować świat i my mamy światu w tym dopomóc, bo inaczej znowu naszą chwałę przypiszą sobie Polacy.
Stosunek zdrowych sił ukraińskich do obecnej polskiej rzeczywistości powinien być zróżnicowany i uzależniony od naszych interesów. Polska jest
Najpilniejsze zadanie na najbliższą przyszłość: doprowadzić do tego, żeby władze polskie jednostronnie przyznały (złożyły deklarację), że względem samodzielnej Ukrainy nie wysuwają i nie będą wysuwać w przyszłości żadnych roszczeń terytorialnych, a tym wyrzekają się wszelkich pretensji do ziem utraconych na wschodzie w wyniku sowieckiej inwazji dokonanej na okupowane przez Polskę terytoria ukraińskie 17 września 1939 r. Takie oświadczenie jeżeli będzie, należy silnie rozpropagować w różnych językach obcych. To bardzo ważne dla naszych posunięć przyszłościowych. My ze swej strony przyznamy słuszność takiemu stanowisku oświadczając, że kwestia granic, które wytyczył bez naszego udziału (tj. Polski i Ukrainy) krzywdzący układ jałtański (nie mówić o czyją krzywdę chodzi) powinna być załatwiona w przyszłości przez rządy suwerennych państw Ukrainy i Polski. Gdy zaś do tego już dojdzie, to my odczytamy owo jednostronne oświadczenie: tak, wy nie macie roszczeń terytorialnych i mieć nie możecie, ale my je mamy. Polacy bowiem zdają sobie sprawę, iż dotąd okupują część historycznych i etnograficznych ziem ukraińskich a nie odwrotnie. Zatem będzie rzeczą sprawiedliwą dla ukraińsko-polskiego pojednania zwrócenie Ukraińcom ziem, które są przez nas nazywane Ukrainą Zacurzońską. Wtedy, gdy się te dwa fakty zestawi, to świat nam a nie Polsce przyzna rację.
Ważne jest także w obecnej chwili postawienie na porządku dziennym tzw. akcji Wisła. Dążyć aby stanęła ona na forum polskiego parlamentu i żeby sami Polacy ją potępili jako ludobójcza. Inicjatorem sprawy nie może być Mokry, lecz ktoś z Polaków. Przeznaczyć na to 15-20 tys. USD. Gdy to już się stanie to wieść o tym z odpowiednim naszym komentarzem w jęz.. obcych powinna obejść cały Świat. Zainicjować wiece potępiające polskie zbrodnie popełnione na narodzie ukraińskim przez różne cudzoziemskie organizacje.
W tym duchu prowadzić propagandę na rzecz historycznosci i etnograficzności ziem ukraińskich okupowanych obecnie przez Polskę, a o które z taką determinacją z komunistyczną władzą polską walczyła UPA -razem z patriotycznymi siłami polskimi WIN. Wynika z tego, że patriotyczne siły pokkie uznawały rolę UPA i jej prawo do ziemi Zacurzonii. Mocno podkreślać, że takie jest stanowisko patriotycznych sił Polski obecnie.
Dążyć wszelkimi środkami i sposobami do odbudowania ukraińskiego charakteru Zacurzonii podkreślając, że samostijna Ukraina nigdy z tych ziem nie zrezygnuje i w odpowiednim momencie o nie się upomni. Jeśli Polacy
Poprzeć politycznie, moralnie i finansowo fundację im. sw. Włodzimierza Chrzciciela założoną w Krakowie przez Mokrego. Roli Mokrego nie eksponować, aby nie utrudniać mu działalności parlamentarnej. Nas interesuje punkt programu fundacji, który mówi o gromadzeniu dowodów o zbrodniach Polaków popełnionych na ukraińskim narodzie w okresie ostatniej wojny i w pierwszych latach powojennych (Akcja Wisła). W naszej propagandzie wykazywać, ze podstawę Fundacji stanowi dar Watykanu przekazany przez Ojca sw. na działalność duszpasterską greckokatolicką. Jeżeli będą sprzeciwy ze strony pewnych środowisk ukraińskich czy polskich, to wówczas głosić na cały świat, ze Polacy to pseudokatolicy i działają wbrew życzeniom papieża. Posługując się imieniem Ojca św. doprowadzić stopniowo do przekształcenia Fundacji w Instytut Ukraiński, a z czasem do powołania na bazie tego instytutu Uniwersytetu Ukraińskiego w Krakowie.
***
"Powyższy tekst po przetłumaczniu Agencja Konsularna RP we Lwowie, pismem z dnia 20 marca 1991 r. przesłała do Komisji Sejmowej d/s Polski w Warszawie, do Ministerstwa Spraw Zagranicznych dept. Prasy i Informacji w Warszawie, do Instytutu Historii PAN w Warszawie i kilku innych miejsc. Poza tym materiał został wydrukowany dnia 12-14 kwietnia 1991 r. w gazecie "Polska Zbrojna", organie Ministerstwa Obrony Narodowej ." Jak pisze dalej W.Poliszczuk "Po przeanalizowaniu tekstu fragmentów "uchwały", po skonfrontowaniu ich z innymi publikacjami, doszedłem do wniosku, że "uchwała", a raczej jej fragmenty, jest oryginalną uchwałą OUN-b. Wskazuje na to treść uchwały, która jest adekwatna do strategii, polityki i ideologii OUN-b. Tekst "Uchwały" jest odzwierciedleniem mentalności kierowniczych kół OUN-b ."